Kamień, szkło i drewno.
Budulce ludzkiej natury.
Kamienna wola.
Szklane serce i przezroczysta dusza.
Drewniane, plastyczne przekonania,
kształtowane przez deszcz słów i podmuch myśli.
Strona o podróżach, relacjach, uczuciach, myślach, marzeniach i życiu pełnym radości
Kamień, szkło i drewno.
Budulce ludzkiej natury.
Kamienna wola.
Szklane serce i przezroczysta dusza.
Drewniane, plastyczne przekonania,
kształtowane przez deszcz słów i podmuch myśli.
Tym razem w domu stoi choinka, odziana jest w piękne słomiane ozdoby. Drewniane, stare zabawki uśmiechają wesołymi barwami. Setki żółtych światełek radośnie kontrastuje z zielenią igieł.
Życie
w domu.
Nareszcie.
To był dobry rok! Nie umarł nikt z bliskich mi osób, a ja nie zrobiłem żadnej wyrwy w sercu drugiego człowieka.
Spadłem ze schodów i pociąłem stopę.
Złamałem nogę, ale skleiłem duszę.
Poskładałem się w jedną spójna całość
i zrobiłem przestrzeń na nowe.
W końcu poznałem Ciebie,
a w sercu mam wielki spokój.
To dobra historia ze szczęśliwym końcem.
Tragicznym rozwinięciem i zaskakującym początkiem.
Historia ta lekcją, zabawną komedią i gorzką satyrą na moje życie.
Zapytany o to czego pragnę, odpowiedziałem porozumienia i szczerej rozmowy.
Prawda jest jednak inna, tak naprawdę pragnę głębokiego sensu.
Nie można stać w progu czyjegoś życia, bez jednoznacznej deklaracji, czy zamierzamy wejść, czy wyjść i nigdy nie wrócić.
Najlepsze są jasne i proste komunikaty. Wypowiedzi bez ozdobników i retorycznych wybiegów.
Odwaga i prawda.
Tego właśnie potrzebujemy, aby każdego dnia z optymizmem spoglądać w przyszłość.
Odciąłem nitki swojej przeszłości.
Spakowałem w pudła przeszłe miłości.
Pogrzebałem w szafie piękne wspomnienia.
______
Każdy z nas ma taki czas, gdy dociera do niego ze zdwojoną siłą prawda o sobie samym. Prawda o tym kim jest i kim nigdy już nie będzie. Pełne zrozumienie wydarzeń minionych.
Chłodna ocena przeszłości. Konfrontacja siebie i „obrazu siebie” tworzonego przez lata.
Najważniejsza walka życia w czasie której być może zrozumiesz, że nie będziesz młodym rodzicem, nie zdobędziesz złota na igrzyskach olimpijskich lub nie opracujesz „receptury na raka”. Na twoim koncie nie pojawi się siedem cyfr, no chyba że Twoja instytucja finansowa zacznie podawać saldo z precyzją sześciu miejsc po przecinku.
On przeżył czterysta pięć miesięcy na tym Świecie i zrozumiał, że prawdziwa wolność to najpiękniejszy dar, którym można obdarzyć siebie i innych.
Wolność nowego poranka i radości nocy.
Wolność nowego początku i pełnego końca.
Wolność nowej relacji i lekcja płynąca z rozstania.
Bądźcie wolni.
Nie przyspieszajcie życia.
Strugi deszczu skutecznie utrudniały jazdę samochodem do centrum Warszawy. Zapas trzydziestu minut zamienił się w piętnastominutowy niedoczas.
Niedoczas rósł zaskakująco szybko. Zostawiłem autko w przypadkowym miejscu i pobiegłem do Teatru Muzycznego. Tego teatru, który lubię najbardziej. Biegnąc myślałem tylko o tym jaki jest cel mojego spóźnienia?
Przecież w życiu nie ma przypadków.
Przemoczony, spóźniony, wkurwiony wszedłem do budynku. Odpowiedź na zadane w głowie pytanie poznałem zaledwie chwilę później. Idąc do loży numer IX (która miała mi do przerwy zastąpić miejsce numer 9, w trzecim rzędzie) zobaczyłem śliczną nieznajomą. Ona, tak jak ja była spóźniona i zajęła miejsce tymczasowe.
W loży byliśmy sami. Nieznajoma oglądała spektakl, a ja układałem scenariusze na czas przerwy.
Wersji było wiele.
– Przypadek? Ja nie wierzę w przypadki.
Wersja kolejna,
– Ależ szczęście w tym nieszczęściu.
No i w końcu,
-Dobrze, że spóźniłem się podobnie jak Pani.
Przerwa.
Ona zaczęła wychodzić, a ja szybko wstałem.
– Może wypijesz ze mną drinka?
– Przepraszam, spieszę się. Mój partner na mnie czeka.
W życiu nie ma przypadków.
Życie ma barwy Świata.
Czerwień rozgrzanej złości.
Błękit nieskończonej nadziei.
Zieleń nowego początku.
Czerń żałobnej rozpaczy.
Bezkres szarego spokoju.
I biel ogromnej pustki
.
On zrozumiał jak bardzo ją kochał dokładnie w tym momencie, gdy ona powiedziała, że nic z tego nie będzie.
Miłość, tak jak wszystko na tym Świecie ma datę ważności. Podobnie jak badanie techniczne samochodu, czy polisa na życie.
Przeterminowana jest niezdrowa i ciąży jak kotwica.
Wiem. Wiem, że nie jest ważne to gdzie byłeś, kogo znasz i co posiadasz. Nie
mają większego znaczenia literki przed nazwiskiem, tytuły i nagrody.
Nie jest ważne to, kim wykreowałeś się w sieci. Nie jest ważne nic, gdy
ubrany w nie swój strój grasz rolę w teatrze życia.
Ważne jest to co się wydarzyło, gdy opuściłeś swoją strefę komfortu. Cenne
jest to czego doświadczyłeś, to ile razy płakałeś i ile razy wywołałeś uśmiech
na ludzkiej twarzy. Ważne jest to czego się nauczyłeś i to czego nauczyłeś
innych. To kiedy twoje słowo podniosło na duchu bezsilnego.
Liczy się to o kim marzysz przed snem i to o czym myślisz po przebudzeniu.
Relacje są ważne, ludzie są ważni i nasza historia jest ważna.
Bez pudru i kreacji.
Maski i gry.
Potknięcie na starcie czasem uczy więcej niż medal na mecie. Prosty błąd
może dać więcej niż rozwiązanie skomplikowanego równania.
Wszystko ma swój sens i cel, który widzimy tylko wtedy gdy pragniemy
dojrzeć.
Zwykle jednak nie chcemy.
I nie wierzymy.
A przecież na wszystko jest czas.
Zawsze jest czas by zacząć na nowo.
Od zera.
______
Mam trzydzieści trzy lata i życie zapełnione przestrzenią z etykietą
„nieważne”.