Odeszłaś
w ciszę,
w swój Świat
i w swoją pustkę.
Odeszłaś w ciszy słów,
lecz z głośnym przytupem.
Odeszłaś
w ciszę,
w swój Świat
i w swoją pustkę.
Odeszłaś w ciszy słów,
lecz z głośnym przytupem.
Rejestracja słów w pamięci jest mniej inwazyjna, niż rejestracja zdjęć.
Uzbrojony jedynie w otwarty umysł łatwiej poruszam się po świecie emocji, niż wtedy gdy swój wysiłek wkładam w odpowiednie kadrowanie i wybór fotografowanego obiektu.
Bez aparatu cyfrowego znacznie łatwiej zjednoczyć się z miejscem i w pełni być.
Tu i teraz.
Bez mechanicznego filtra, skuteczniej zapisuję w myślach ślad wydarzeń i uczuć im towarzyszących.
Pamięć i umysł to potężne narzędzie. Ćwicz i trenuj wrażliwość.
Bądź i żyj!
Byliśmy jednością w niejednolitym świecie.
Byliśmy sprzecznością w równaniu miłości.
Byliśmy krzykiem w cichej przestrzeni.
Byliśmy spokojem w niespokojnym wnętrzu.
Zbudowani z wątpliwości, popchnięci pewnością, zbudowaliśmy tymczasowe schronienie dla zbłąkanych wędrowców.
Wakacje mijają szybko. Tak jak ten rok, który już za nami.
Jak przyjaźń.
Jak miłość.
Jak życie.
Dzieci mają dzieci.
Starzy znajomi przemienili się w nieznajomych z przeszłości.
Dawne marzenia zostały spełnione,
część z nich odłożona w czasie,
a część na zawsze pogrzebana.
Ja coraz mniej pamiętam ze swojego dzieciństwa. Jedynie szczątki dawnych emocji pozostały mi w głowie.
Czuję też, że już w pełni rozliczyłem się z mirażami w mym życiu.
To chyba „spełnienie”?
Jestem szczęśliwy z tym wszystkim co mam. Ze swoją przeszłością. Z wielką miłością. Z chwilami zwątpienia i pełną nadzieją.
Tak mocno osiadłem w tym co jest tu.
I teraz.
Nie tęsknię już tak, jak tęskniłem wcześniej. I nie chce wrócić do swojej młodości.
Chociaż wspomnienie analogowych lat dziewięćdziesiątych, ma dla mnie posmak beztroskiej radości.
I wolności.
Wolność mam taką, o jakiej marzyłem.
I święty spokój.
I przeszłość.
I przyszłość.
Ale najlepiej mi w teraźniejszości.
Z nowym początkiem.
U progu wieczności.
„Zapamiętuję wszystko więc staram się widzieć mało”
– A my staramy się widzieć dużo i nie pamiętać nic.
Zagłuszać.
Dzień po dniu.
Poznałem siedem grzechów głównych. Wiem czym jest gniew, lenistwo i niemiłość. Spacerowałem nieświadomie po życiu, mieszając alkohol z myślami.
Nieobecny w swym życiu,
pogrążony w nieżyciu.
Niewolny.
Wolny.
Tak.
Wiem czym jest zraniona dusza, draśnięcia zszywane igłami.
Lecz.
Spięte agrafką skrawki, wciąż tworzą spójną całość.
Emocje bez nazwy,
życie dryfujące pomiędzy dziś i wczoraj,
marzenia zagubione w ogromnym oceanie istnienia.
Nigdy nie chciałem pominąć żadnego etapu,
chciałem być zawsze prawy i wierny.
Nie chciałem dróg na skróty,
lecz nie tak łatwo kroczyć
krętą ścieżką
życia.
“Camino” pociągało mnie od zawsze, nie pamiętam co było tego przyczyną.
Może skaliste wybrzeże lub skąpana w blasku słońcu przyroda.
Może ludzie i unikatowe doświadczenie drogi.
Nie wiem.
Nie pamiętam.
Rozważając i odrzucając kolejne rodzące się w głowie przeszkody zdecydowałem, że nadszedł już czas. Włóczęga po Hiszpanii porządkująca życie. Jezusowy wiek dla uśmiercenia błędnych przekonań.
Rozliczenie przeszłości w ekspresowym tempie kilku tygodni.
Ja.
Mariusz.
Szczęśliwy, doświadczony drogą człowiek.
(Anno Domini 2021)